Płatki i maski pod oczy. Czy to faktycznie działa?
Zdjęcie mówi samo za siebie. Podejrzliwie nasuwająca się myśl, czy aby na pewno nie było ono podrasowane graficznie jest całkowicie uzasadniona. Powiedziałabym wręcz, że to przejaw zdrowego rozsądku i dystansu! Nie czarujmy się- przekłamania w sieci są częste i chyba co do tego nie ma wątpliwości … 🙂
Różnica jest znacząca, nie tylko zniknęły bardzo dobrze widoczne linie pod okiem, ale przede wszystkim faktura skóry stała się niebywale gładka. Myślę, że nie będzie przesadą jeżeli powiem, że wygląda jak po zastosowaniu filtru blur. Efekt oczywiście podbija piękny wachlarz rzęs w odcieniu głębokiego brązu, który kontrastuje z gołą i jasną oprawą oczu.
Rozwiewając wszelkie wątpliwości- jest to jedynie zasługa płatków hydrożelowych i to nie szczególnie drogich czy bogatych w składniki aktywne. Na rynku naprawdę nie brakuje podobnych produktów, a przemierzając apteczne i drogeryjne półki odnoszę wrażenie, że kojarzę już wszystko, po czym okazuje się, że pojawiło się coś nowego. Dobra wiadomość jest taka, że na taki lub zbliżony efekty może sobie pozwolić każdy z nas, a zła…
No właśnie, czy są złe wiadomości? Jeżeli jesteś ciekaw szczegółów zapraszam do lektury 🙂
W tym wpisie:
- Płatek nie jedno ma imię, a czym właściwie jest i na czym polega jego działanie?
- Co znajdziemy na półkach? I efekt ze zdjęcia
- (Nie)praktykowana próba alergiczna
- Podsumowanie
Płatek nie jedno ma imię, a czym właściwie jest ?
Płatki kolagenowe, hialuronowe, kolagenowo-hialuronowe, żelowe, hydrożelowe, krystaliczno-kolagenowe, tkaninowe, hydrożelowe płatki o anatomicznym kształcie, hydroplastyczne płaty 3D…
To wszystko dostępne opcje płatków do pielęgnacji okolic oczu z jakimi do tej pory się spotkałam. Może się wydawać, że jest ich całkiem sporo i wybór może nas przyprawić nieco w zakłopotanie….A skoro mamy wybór to naturalnie pojawia się pytanie: czy jeden produkt jest lepszy od drugiego, a może któryś z nich jest najlepszy? Prawdę powiedziawszy wszystkie wymienione wcześniej nazwy pochodzą z opakowań najróżniejszej maści marek i najczęściej oznaczają to samo.
Z tego co zauważyłam panuje „dowolność” w tej materii, co nie raz wyprowadziło mnie w pole i ostatecznie byłam niezadowolona z zakupu. Wszystko zależy od marki- nasączony materiałowy płatek, sztywniejszy galaretowaty płat lub powleczony na materiale polisacharydowy film może być nazwany tak samo. Subtelne i dyskretne macanie produktu przed zakupem nie zawsze rozwiewa wątpliwości, a pewność uzyskujemy jedynie po otwarciu… 🙂
W jednym przypadku spotkałam się też z „maseczką kolagenową”, która w składzie nie miała kolagenu…Nie wydaję mi się, aby był to celowy zabieg- raczej rażąca pomyłka, tak więc po prostu polecam śledzić składy 🙂
Pomimo różnic w wyglądzie, maski pod oczy mają jedną wspólną cechę i nie mam tutaj na myśli ich funkcji upiększającej 🙂
Wszystkie z chemicznego punktu widzenie są hydrożelami/układami koloidowymi- jednak są w różnym stopniu zagęszczone. Możemy mieć do czynienia z lejącym, śliskim żelem i wtedy jest idealny do nasączania tkaniny lub nieco zmodyfikowaną formą. Bardziej skondensowaną, która tworzy właśnie hydrożelowy płat, który mimo swojej stałości jest dość delikatny i można go niechcący rozerwać.
Jeżeli mielibyśmy rozkładać płatki na czynniki pierwsze to zawierają przede wszystkim surowce o dużej lepkości, które po oziębieniu tężeją i tworzą galaretowatą masę, cienką błonkę lub elastyczny żel. Ich działanie polega przede wszystkim na tworzeniu okluzji i powlekaniu skóry delikatnym filmem, który ogranicza TEWL. Delikatna i nieodczuwalna błonka działa pośrednio nawilżająco, ściąga też delikatnie keratynę, w efekcie skóra wydaje się nam bardziej napięta.
Płatki składają się przede wszystkim z :
- Żelujących związków polisacharydowych (kwasu alginowego, pektyny, gumy ksantanowej, modyfikowanych celuloz), polimerów syntetycznych i i kopolimerów kwasu akrylowego.
- Substancji silnie higroskopijnych łatwo rozpuszczalnych w wodzie (gliceryna, glikol propylenowy, glikol butylenowy, kwas hialuronowy, hydrolizaty białkowe)
- Składników aktywnych/ biologicznie czynnych
Mają wielofunkcyjne właściwości i działają względem siebie uzupełniająco w recepturze. Pełnią rolę rozpuszczalników, zagęszczaczy, lepiszczy, plastyfikatorów, ale też same w sobie mogą być substancjami nawilżającymi i filmotwórczymi. Ich wybór nie jest działem przypadku, po prostu mają właściwości, które zapewniają konsystencję i pożądany efekt.
Najpopularniejszymi składnikami jakie spotkamy w płatkach są ekstrakty z : ogórka, zielonej herbaty, hamamelisu, aloesu, pantenol, alantoina, wit. A+E C, kwas hialuronowy, hydrolizowany kolagen elastyna ale także inne białka roślinne (soja, kukurydza), olejki eteryczne (mentol, lawenda, różany) oleje roślinne (rycynowy, słonecznikowy).
Są to „klasyczne” związki i jest duże prawdopodobieństwo, że spotkamy chociaż jeden z nich jeżeli będziemy przeglądać skład INCI. Polecam poszukiwać te płatki, które w swoich składach zawierają składniki rozjaśniające i poprawiające mikrokrążenie np. arbutyna, ekstrakty algowe, peptydy, kofeina, ekstrakt z kasztanowca (escyna), kwas laktobionowy.
Co znajdziemy na półkach?
Wszystkie są formułami żelowymi, albo zanurzonymi w żelu (płatki na tkaninie) 🙂 Tak więc w moim odczuciu najuczciwiej będzie dokonać podziału na trzy kategorie, które nie uwzględniają właściwości, składu czy ceny…ale FORMĘ naszego płatka/maseczki.
Kategoria nr.1 : Płatki/maski na tkaninie zanurzone w aktywnym koncentracie.
Najczęściej spotyka się małe płatki, które maja wyprofilowany kształt- obejmują obszar kurzych łapek i kończą się przy woreczku spojówkowym. Wykonane są z porowatej tkaniny na bazie celulozy, bawełny, syntetycznych domieszek, a ostatnio nawet spotkałam się z włóknami jedwabnymi. Małe płatki znajdziemy praktycznie w każdej drogerii czy aptece. W jednym opakowaniu jest zwykle 30-60 sztuk i decydując się na nie zapłacimy od kilku do kilkunastu złotych.
Jeżeli jesteśmy minimalistami są też klasyczne wersje po 2 sztuki np. Garniera (ok 4-6 zł), a z wyżej półki np. Sesdermy (ok. 110zł za 5 par) czy Esthicell (para za ok. 20-25 zł). Nie mam pełnej i jasnej opinii co do dwóch ostatnich marek, ponieważ stosowałam je jedynie kilka razy i nie jest to dla mnie miarodajne, aby ocenić ich finalne działanie.
Niestety długoterminowa kuracja, jest w moim odczuciu zbyt kosztowna i wolę jednak korzystać ze sprawdzonych produktów. Jeżeli ktoś miał z nimi dłuższą styczność to ciekawa jestem opinii. Zwłaszcza w przypadku Esthicell, ponieważ mają bardzo interesujący skład.
Jeżeli chcemy zaobserwować korzystne działanie płatków, trzeba być systematycznym i ustalić jakiś schemat pielęgnacyjny na określony czas- najlepiej dłuższy, a potem dodatkowo utrwalić efekty wysiłku ( i pieniędzy) jakie włożyliśmy.
Regularność i sumienność to więcej niż połowa sukcesu w pielęgnacji, nawet produktami nie oszałamiającymi składem. Zresztą polecają to sami producenci, zarówno tych tańszych jak i droższych płatków np. kuracja : 2-3 razy w tygodniu przez okres miesiąca lub 2 tygodni, a potem podtrzymująco 1-2 razy w tygodniu.
Jeżeli lubicie tego rodzaju formułę i macie fantazję zafundować sobie intensywną kilkutygodniową kuracje pod oczy to warta wypróbowania jest japońska marka Kracie oraz koreańską Petitfee Gold. W przypadku pierwszej w składzie jest m.in retinol, a druga zawiera czynnik wzrostu EFG. Cena od 70-100 zł (czasami łącznie z przesyłką), w opakowaniu aż 30-60 sztuk.
Podsumowując :
- Zalety: Tego typu płatki są multifunkcyjne, myślę, że to dobra asekuracyjna opcja i warto się w nie zaopatrzyć jeżeli są dobrej cenie lub przemawia do nas skład. Przydają się podczas makijażu, mogą być zastosowane na zmarszczki wokół ust, włożone do lodówki są świetnym chłodnym kompresem, są ekonomiczne i spełniają swoją rolę pielęgnacyjną i „odświeżającą”.
- Wady: Szybko wysychają- 15 min to maksymalny czas. Porowata tkanina tworzy półciągłą okluzję, która nie pozwala na osiągnięcie maksymalnego efektu tak jak to jest w przypadku okluzji pełnej. W niektórych przypadkach zbyt wysoka cena.
Maski w dużym formacie
Coraz popularniejsze stają się też większe płaty, które przypominają bardzo urokliwe maski karnawałowe. Zdecydowanie wyróżniają się i straszliwie kuszą gdy leżą pomiędzy tymi skromnymi płateczkami, które nie okalają do takiego stopnia okolic oczu. Duże płaty są zdecydowanie droższe, skorzystamy z nich raz i kosztują tyle samo, a czasem i więcej niż płatki w formie zbiorczej (kilkanaście zł).
Wadą tego typu masek… przynajmniej dla mnie jest ich rozmiar i samo kłopotliwe rozkładanie ociekającej tkaniny. Niewiele się różnią od płacht stosowanych na twarz, ponieważ większą część twarzy mamy lepką i obślizgłą. Nie przepadam za tym uczuciem, działają na tej samej zasadzie co dopasowane płatki pod oczy i nie czuje aby przez większy rozmiar efekt był… lepszy? Im grubsza tkanina i mocniej nasączona maska tym dłużej będziemy mogli ją trzymać na skórze. Jeżeli zapomni nam się po ściągnięciu wmasować resztę produktu lub zrobić to niedbale to na naszej buzi ukaże się piękna „siateczka”, która odpowiada właśnie za efekt napięcia, wygładzenia i nawilżenia naskórka.
Jeżeli jesteś ciekaw pięknej wykropkowanej maski po lewej i tego co się zdarzyło na poniższym zdjęciu zachęcam do przeczytania recenzji: Liftingująca maska obok której nie przejdziesz obojętnie.
Kategoria nr.2 Płatki tkaninowe pokryte elastycznym filmem, odklejane od folii
Zdecydowanie są to moi faworyci i im poświęcę więcej uwagi.
Są cieniutkie, elastyczne, z łatwością oddzielają się od folii jak naklejki, co dla mnie podnosi ich walory użytkowe. Kosztują do kilkunastu złotych i osobiście uważam, że dają (naj)lepszy efekt. Doskonale przylegają do skóry, nie ma obawy o to, że będą migrować i w razie potrzeby w trakcie można je „przeklejać”.
Z tego co zaobserwowałam, właśnie w tego typu płatkach najczęściej dodatkowo znajdziemy komponentę tłuszczową np. oleje roślinne i witaminy rozpuszczalne w tłuszczach tj. A i E. Uważam, że to duży plus, ponieważ mamy zarówno humektanty jak i emolienty w produkcie, które zmiękczają i powlekają naskórek na dłużej. Częsty jest też kaolin, który optycznie rozjaśnia, przez odbicie światła i pozostawia siateczkę napinającą skórę, którą można zaobserwować w świetle dziennym.
W moim odczuciu skóra wygląda znacznie lepiej po zastosowaniu tego typu płatków, niż w przypadku gdy są oparte jedynie na hydrofilowych związkach nawilżających. Warto poszukiwać w składzie tłuszczów, są banalne do namierzenia : będą kończyć się na „oil/seed oil”(najczęściej rycynowy, ze słonecznika, sezamowy) Z kolei witaminy: Tocopherol (wit.E), Retinyl Palmitate (wit.A)
A może na całą noc?
Tak jak większość płatków stosuje się je na 25-30 min, niektórzy producenci zalecają trzymać conajmniej przez godzinę, a jeszcze inni aplikacje całonocną, jednak nie przekraczającej 12 h. Akurat w moim przypadku nie zaskutkowało to lepszymi efektami, a wręcz przeciwnie. Płatki uwierały, po całej nocy pozostały czerwone odcinające się ślady na skórze, zdarzało się, że wstawałam z jednym płatkiem pod okiem, a drugi odnajdywałam w pościeli…Jednak najgorsze były opuchnięcia pod oczami i żeby przywrócić się do stanu normalności, czasami musiałam wykonać masaż drenujący.
Myślę, ze jednak 7-8 h dla niektórych może okazać się kiepskim pomysłem, a jeżeli ma się skłonność do zastojów limfatycznych w okolicach oczu- to lepiej całkowicie sobie darować. Aplikacja płatków na 30 min na pewno odświeży, poprawi kontur oka i odżywi zmęczone spojrzenie (zwłaszcza, jeżeli były wcześniej trzymane w lodówce). Jednak lepsze rezultaty możemy uzyskać trzymając je powyżej godziny- najlepiej samodzielnie sprawdzić jakie efekty są po 30 min, a jakie np. po 60-90 min.
Przeważnie taki o to widok jak na zdjęciu po lewej zastaje w lustrze po kiepsko przespanej nocy, a dodatkowo nakładając korektor jedynie podkreślam widoczne już linie. Pamiętam, że tego dnia na założenie rzęs umówiłam się rano i bardzo się cieszyłam na dalsze leżenie 🙂
Aplikacja rzęs trwała ok 2 h i zadziałał najprostszy w świecie mechanizm, który „stosuje” się od dawna i w farmacji i w kosmetologii. Ciągła okluzja -bo o niej mowa, sprawdzi się praktycznie w każdym przypadku jeżeli skóra pod oczami jest przesuszona, odwodniona i jej wiotkość, zmarszczki wynikają właśnie z tego powodu.
Na ogół zawartość wody w warstwie rogowej waha się od 10-15%, jeżeli zadziałamy okluzją jej zawartość może wzrosnąć nawet do 50% i to już po 30 min. Okluzja blokuje naturalną ucieczkę wody z naskórka (TEWL) i pozwala na lepszą penetrację składników aktywnych z kosmetyku. W górnych warstwach naskórka dochodzi do nagromadzenia wody w przestrzeniach międzykomórkowych. Duża porcja wody-która z natury nie występuje w takim stopniu- powoduje pęcznienie, a skóra wydaje się „wypełniona”, wygładzona i napięta. Pozbywając się okluzji tak szybko jak woda się zebrała tak samo gwałtownie odparuje, jeżeli jej nie zabezpieczymy.
Dlatego po takim zabiegu (również w przypadku masek algowych) należy dodatkowo pokryć skórę nawet lekkim kremem, aby stworzyć pół-okluzję. Pozwoli to nieco przedłużyć efekt, a wędrówka wody z głębszych warstw ku wierzchnim stopniowo wróci do fizjologicznego stanu.
Efekt nie jest trwały, dobry na jakąś okazje, bo działa doraźnie, ale zdecydowanie poprawia wygląd skóry a także samopoczucie …:-) Nie sposób też pominąć tak ważnego aspektu jak lepsze przenikanie związków aktywnych, a to bardzo pożądane.
Kategoria nr. 3 Płatki całkowicie wykonane z przypominającego galaretkę płatu zanurzone w aktywnym koncentracie.
Odnoszę wrażenie to właśnie ten typ płatków najliczniej występuje na półkach i też najszybciej z nich znika, może przez to, że częściowo są widoczne przez folię?
Popularne wśród nich stały się zwłaszcza te zawierające złoto. Jednak złote płatki i złote opakowania okraszone słowami typu: exclusive, luxury nie są gwarancją, że produkt zawiera w sobie ten szlachetny kruszec 🙂 Jeżeli chcecie mieć pewność, że nie jest to jedynie pięknie mieniący się barwnik to musicie zajrzeć do INCI. Widnieje pod zachwycającą w swoje prostocie i nie pozostawiającej wątpliwości nazwą: Gold lub Gold (nano)– jeżeli została użyta technologia nanocząsteczkowa.
Hydrożelowe płatki są szczelnie zapakowane i zanurzone w wodnym roztworze. Zbyt mocne szczypnięcie paznokciami przy wyciąganiu może je uszkodzić, więc najlepiej po prostu wypchnąć je z foremki opuszkiem palca.
Cienki płatek, niezbyt obficie pokryty płynem lepiej będzie przylegał do skóry i dłużej będziemy mogli go trzymać. Niestety na ogól są one dość śliskie i mają tendencje do przesuwania się- zwłaszcza te grubsze. Przy pochylaniu jest niemal pewne, że odpadną. Migrowanie i nierównomierne pokrycie niestety zmniejsza finalny efekt. Jeżeli płatek będzie za cienki, a koncentrat zostanie wchłonięty może się on zmarszczyć i nie przeszkadzałoby to w niczym gdyby nie fakt, że zmarszczenie odbija się tak samo na skórze… 😉
Komu najlepiej posłużą i (nie)praktykowana próba alergiczna
Skóra wokół oczu ma większą ilość mastocytów- komórek odpowiadających za stan zapalny i reakcje alergiczne. Nawet jeżeli nie mamy skóry bardzo wrażliwej lub skłonnej do alergii, akurat w tej okolicy możemy jednak odczuć działanie niepożądane niektórych składników kosmetyków.
Drażniąco i alergizująco może zadziałać …wszystko, jest to kwestia indywidualna. Czasami trudno wskazać jednoznacznie składnik, który za to odpowiada i nie można wykluczyć synergistycznego działania niektórych z nich.
Mogą być to konserwanty, barwniki czy same ekstrakty roślinne – które przecież miały zadziałać dobroczynnie naszą na skórę. Przykładem tego jest dość popularny mentol pozyskiwany z mięty pieprzowej. Działa on na receptory czuciowe skóry i błon śluzowych. Daje specyficzne wrażenie mrowienia i chłodu, znieczula, łagodzi podrażnienia i opuchnięcia. Zmniejsza przepływ krwi przez zwężenie drobnych naczyń, a to skutkuje bladością i rozjaśnieniem skóry.
Mentol paradoksalnie MOŻE u podatnych osób też zadziałać całkowicie odwrotnie, a zamiast uczucia ulgi wywoła przekrwienie i podrażnienie.
Najrozsądniej byłoby wykonać próbę alergiczną, jednak w praktyce …no właśnie często nie ma tutaj takowej praktyki 🙂 Z niecierpliwością chcemy już skorzystać z tego co wypatrzyliśmy sobie w sklepie. Jeżeli jednak jesteśmy niecierpliwi, można „połowicznie” dokonać pewnej próby. Nie jest to rozwiązanie o 100% gwarancji, bo odczyn alergiczny może pojawić się później, z tego powodu sprawdza się go po 24-48. Kierując się swoim własnym dobrem spróbujmy na początek położyć jeden płatek, a jeżeli jest zanurzony w płynie to wklepać go w okolice oka i obserwować.
Co ze złą wiadomością ?
Chyba lepszym określeniem jednak będzie tutaj : smutna wiadomość.
Osoby które z pieczołowitością dbają o okolice oczu i tych, którzy pamiętają o odpowiednim nawodnieniu organizmu. Osiąganą najmniej spektakularne efekty. Cóż mogę rzec- trudno poprawić doskonałe … 🙂 Można liczyć jedynie na miłe krótkotrwałe doznania sensoryczne zaraz po ściągnięciu płatka/maseczki – czyli aksamitna gładkość i napięcie. Oczywiście często stosowane stanowią znakomitą profilaktykę i pewną formę relaksu, jednak nie można oczekiwać po nich cudów.
Płatki, ale także żelowe/kremowe maski polecam początkowo jako intensywną kurację, a później stały element w pielęgnacji osobom które :
- Mają zamiłowanie do nikotyny. Nikotyna zwęża naczynia krwionośne, a gdy mikrokrążenie kuleje skóra jest słabo odżywiona, niedotleniona, przesuszona i przybiera szaro-blady koloryt.
- Dzień potrafią przeżyć o kilku kubkach kawy i herbaty /zapominają pić/ nie maja wyrobionego właściwego nawyku/ wypicie 1,5 – 2 l przychodzi z trudem. Odwodnienie najszybciej najszybciej widać w okolicach oczu i przejawia się cieniami pod oczami i zwiotczeniem skóry i mocnym podkreśleniem zmarszczek.
- Pracują w klimatyzowanych, ciepłych i pozbawionych właściwej wilgotności pomieszczeniach. Ileż to razy narzekaliśmy na uczucie piasku pod powiekami czy wyschnięte śluzówki nosa? Optymalna wilgotność powinna być na poziomie 40-60%, a panująca temperatura od 20-25 stopni i to zgodnie z przepisami BHP. W rzeczywistości jest to 20-30% wilgotności, a temperatura zmienia się tyle razy ilekroć ktoś sam postanowi regulować klimatyzację 🙂
- Spędzają długie godziny przed monitorem czyli gdy komputer jest niezbędnym narzędziem do pracy.
- Posiadaczom skóry pod oczami, która ” z natury” jest sucha, wrażliwa lub bywa okresowo przesuszona na skutek niewłaściwej pielęgnacji lub czynników zewnętrznych.
- Tym, których skóra pod oczami jest słabo pielęgnowana lub od święta 🙂 Nie mają w nawyku używania kremów z filtrem, a okulary noszą jedynie w lecie.
- Dodatkowo : są świetnym zabezpieczeniem przy wykonywaniu makijażu. Zbierają osypujące się cienie gdy robimy makijaż oka, po ich ściągnięciu mamy świetną bazę i kosmetyki kolorowe lepiej „pracują”.
Podsumowanie.
Płatki mają swoje ograniczenia, a ich działanie jest krótkotrwałe.
Deklaracji marketingowych typu : „odmłodzenie skóry, natychmiastowy efekt liftingu” nie można uznać za kłamstwo, po prostu mają wymiar tymczasowy i przede wszystkim wizualny.
Porzućcie myśl, że nawet ich częste stosowanie zapewni piorunujące efekty, zwłaszcza jeżeli problemem są zmarszczki mimiczne, spowodowane promieniowaniem UV, a cienie i worki są wynikiem chorób ogólnoustrojowych. Poprawa i dobre rezultaty są jednak widoczne na skórze słabo pielęgnowanej, odwodnionej, przesuszonej, ze widocznymi „zmarszczkami suchymi” wynikającymi z nieprawidłowego nawilżenia, a nie struktury włókien podporowych skóry (kolagenu, elastyny).
Mogę się zgodzić, że w przypadku kremów/ masek pod oczy z retinolem, peptydami i czynnikami wzrostu można osiągnąć znaczącą poprawę- to jednak kwestia sumienności, dłuuugotrwałego stosowania, dużo też zależy od „zaawansowania” i typu zmarszczek.
Sprawdziłam je na sobie w wielu sytuacjach i zawsze trzymam jedno opakowanie w lodówce, są też obowiązkową pozycją w trakcie wyjazdów. W dużym stopniu przynoszą poprawę w kwestii opuchnięć i zmęczonego wyglądu, dlatego chętnie po nie sięgam i sprawdzam nowości. Polecam wypróbować każdy typ, aby zobaczyć czy widzimy różnicę nie tylko w efekcie ale i samym użytkowaniu, bo jak się okazuje płatek płatkowi nie jest równy 🙂
Często nie widać aż takiej różnicy ale jest to po prostu przyjemne nałożyć coś zimniejszego pod oczka:D
To prawa, rzadko osiąga się taki efekt- zwłaszcza po 30 min. Skóra musi być w gorszej formie, aby płatki mogły się popisać. Tez lubie ten efekt chłodu i zawsze to jakaś forma relaksu 🙂
U mnie działa, używam Efektimy, najlepsze są z serii Vege. Te płatki uratowały mi nie jeden poranek, żebym nie wyglądała staro 🙂