Naprawczo-kojący krem dla przesuszonej skóry trądzikowej. SVR Sebialear Hydra
Jest kilka marek do których mam dużą słabość. Jedną z nich jest SVR, a dokładnie mówiąc zielona seria Sebiaclear (do skóry tłustej/trądzikowej). Przetestowałam już wszystkie produkty z tej linii i zawsze wracam do dwóch produktów, po które sięgam jeżeli zachodzi taka potrzeba.
Pierwszy z nich to : Skuteczny, łagodny i działający w kilku kierunkach krem Active, który świetnie sprawdzi się w roli krótkotrwałej kuracji lub długofalowo z mniejszą częstotliwością w przypadku skóry tłustej, skłonnej do trądziku a do tego wrażliwej.
Czytaj więcej : Recenzja kremu SVR Sebiaclear Active- dla skóry problematycznej
Drugi, któremu poświęcony jest ten wpis : Sebiaclear Hydra- o całkowicie odmiennej funkcji, która zostaje już zdradzona w samej nazwie, jednak jego działanie oceniam na dużo bardziej wszechstronne.
W tym wpisie:
- Co mówi producent?
- Cena, dostępność
- Skład i kierunek działania
- Pierwsze wrażenie
- Moje problemy, efekty po 9 dniach i te na dłuższą metę
Co mówi producent?
Niewiele. Specyficzne dla marki SVR (podobnie jak dla kilku innych dermokosmetycznych) są opakowania, które zawierają wszystkie interesujące Cię informacje ….w dwóch językach z czego żaden nie jest polskim (angielski i francuski). Bardzo skromniutko w kilku linijkach, gdzieś na boczku doczytasz w ojczystym języku z czym masz do czynienia i nie zrobi to na Tobie szczególnego wrażenia:
„Naprawczo-kojąca pielęgnacja przeciw wypryskom. Komfortowe nawilżanie przez 48h*.Wrażliwa cera trądzikowa poddawana zabiegom wysuszającym. Stosować rano i/lub wieczorem na oczyszczoną skórę”
Przy dobrych wiatrach trafi się specjalna etykieta w której wszystko przetłumaczone jest po polsku i zdradzone zostają szczegóły… 🙂 Oczywiście więcej informacji o produkcie znajdziesz na stronie SVR, ale nie o to (chyba ?) chodzi gdy buszujesz już między półkami w aptece lub drogerii.
Rozumiem, że angielski jest łaciną XXI wieku, nie nastręcza szczególnych trudności i wiele osób nim włada, ale jeżeli z własnej nieprzymuszonej woli, kierowani ciekawością chwytamy kosmetyk w dłoń …to chyba zasługuje też na porządny opis. Mam na myśli tą nieszczęsną dodatkową etykietę z tłumaczeniem, która mimo wszystko nie jest częsta. Wielka szkoda, bo kosmetyk ma wiele zalet. Nie wiem do kogo kierować „żal” w tej sprawie, do aptek czy producenta ?
Cena i dostępność
Jest to jeden z najtańszych kremów tego typu pośród znanych marek dermokosmetycznych. Standardowo kosztuje ok. 35-45 zł w aptece. W internetowych aptekach lub sieciowych (np. Super-Pharm, Ziko) gdy jest w promocji ujmuje serce życzliwą ceną : 30-35 zł i tutaj nie będziemy mieć problemu z kupnem.
Ogólnie zauważyłam, że marka SVR w niezrzeszonych pod znanym szyldem aptekach, nie jest aż tak popularna i najlepiej od razu kierować się do wcześniej już wspomnianych sieciówek. Tam gdzie apteka łączona jest z drogerią czyli Ziko, Cosmedica, Super-Pharm etc. prawodopodobnie będzie też dermokonsultantka, która powinna być lepiej zaopatrzona w próbki i testery.
Skład i kierunek działania
„Po bożemu” krem przeznaczony jest dla osób, które są w trakcie kuracji przeciwtrądzikowych i zmagają się z suchą, wyjałowioną, podrażnioną skórą, której bariera ochronna jest w opłakanym stanie i wymaga regeneracji. Myślę, że z powodzeniem można go też używać w innych przypadkach i okolicznościach z uwagi na wysokie stężenie wit. B3 (jak i substancji lipidowych) których łączne działanie będzie korzystne również dla cery :
- z trądzikiem różowatym
- delikatnej, wrażliwej skłonnej do podrażnień
- okresowo odwodnionej, ściągniętej i szorstkiej wymagającej regeneracji
- tłustej, trądzikowej nie tylko w trakcie terapii, ale również podtrzymująco i profilaktycznie. Wit. B3 reguluje wydzielanie sebum co skutkuje z kolei delikatnym obkurczeniem porów, poprawia wygląd skóry (gładkość, wyrównanie) przeciwdziała przebarwieniom pozapalnym, działa antyoksydacyjnie
- zakładając długotrwałe kilkumiesięczne stosowanie (co najmniej 3 miesiące i więcej) jako krem pomocniczy w przypadku przebarwień i redukcji drobnych zmarszczek- szczególnie wokół oczu.
♦ 5% NIACINIAMIDE ♦ BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER EXTRACT ♦ GLYCERIN ♦ BUTYROSPERMUM PARKII (SHEA) BUTTER ♦ ARGANIA SPINOSA KERNEL OIL ♦ 8% GLYCOLIPIDS,GLYCOSPHINGOLIPIS ♦ SPENT GRAIN WAX ♦ TOCOPHEROL ♦ SACCHARIDE ISOMERATE |
|
witamina B3 lub PP, amid kwasu nikotynowego | ♦ Działa przeciwzapalnie i przyspiesza czas gojenia stanów zapalnych i uszkodzonej bariery naskórkowej ♦ Rozjaśnia przebarwienia (różnego pochodzenia) hamując produkcję melaniny ♦ Działa silnie przeciwutleniająco, zmniejsza ziemisty-żółtawy odcień skóry, który jest wynikiem glikacji białek ♦ Spłyca/redukuje zmarszczki- zwiększa syntezę kolagenu ♦ Zmniejsza produkcję łoju- zwęża ujścia gruczołów łojowych |
♦ Są naturalnymi składnikami skóry i włosów o zróżnicowanej budowie ♦ Niewielka cząsteczka pozwala na łatwą penetrację do warstwy rogowej ♦ Z łatwością wbudowują się w strukturę i "zalepiają" dziury jakie powstały w cemencie międzykomórkowym ♦ Przebudowują barierę lipidową ♦ Zmniejszają transepidermalną utratę wody(TEWL) ♦ Dzięki nim skóra staje się bardziej elastyczna, a bariera lipidowa mocniejsza |
|
masło shea, masło karite, masłosz parka | ♦ zawiera alantoinę o działaniu łagodzącym. Witaminy A, E,nasycone i nienasycone kwasy tłuszczowe, woski, fitosterole ♦ tworzy ochronny film na skórze,delikatnie natłuszcza, zmniejsza TEWL ♦ działa zmiękczająco, łagodząco, ochronnie i odżywczo na skórę ♦ niekomedogenny ♦ naturalny filtr przeciwsłoneczny |
Pierwsze wrażenie
40 ml kremu umieszczone jest w dość sztywnej tubce- która dobrze nam służy, gdy produktu jest jeszcze dużo. Dopiero gdy mamy końcówkę kremu, wydobywanie go i wyciskanie zaczyna być upierdliwe. W pewnym momencie trzeba podjąć radykalne działanie i przeciąć tubkę nożyczkami. Od razu polecam zaopatrzyć się w plastikowy pojemniczek, ponieważ kremu wbrew pozorom nie będzie tak mało i posłuży nam jeszcze na kilka dobrych aplikacji.
Nakrętka kremu jest w typie fliptop, za którą bardzo przepadam, ponieważ jest przyjazna dla największych leniuchów i można je niedbale otworzyć jedynie za pomocą kciuka. Na ogół ich słabą stroną pod względem konstrukcyjnym jest odrywanie się – ale nie zdarzyło mi się to ani razu w tym przypadku.
Drażniące też dla niektórych mogą być zaschnięte resztki kremu, które oglądamy każdorazowo zaraz po otwarciu, ale taka jest natura takich zamknięć. Jeżeli ktoś jest bardzo wrażliwy na takie widoki-tutaj nie ma innej rady jak po prostu wycierać pozostałości zaraz po wyciśnięciu kremu.
Zapach kremu jest subtelny, świeży i nienachalny- jako pierwsza na myśl przychodzi mi woń zielonej herbaty. Jest intensywniejszy zaraz po wyciśnięciu na dłoń, a po wsmarowaniu już zupełnie nie wyczuwalny. Najbardziej intrygująca jest jego konsystencja, zupełnie odmienna od kremów do których przywykliśmy.
Zwarta, spoista w żadnym wypadku lejąca, ani nawet „lekka”, która gładko rozprowadzała by się po skórze. Krem jest puszysty- „napowietrzony”, potrzebuje roztarcia w palcach i chwili ciepła, aby można go było wmasować bez większych trudności. Jednocześnie nie jest tłusty, ani toporny. Szybko się wchłania, skóra staje bliżej matowej, anieżeli powleczonej błyszczącym filmem. Oczywiście nie jest to krem matujący, po prostu jego wykończenie zwłaszcza na początku może dawać efekt wygładzenia i bardzo subtelnego opruszenia pudrem.
Tak jak producent podkreśla, może posłużyć jako baza pod makijaż. Tutaj trzeba samemu poeksperymentować i uwzględnić ogólną kondycję skóry, nie każdemu sprawdzi się to samo. Dobrze mi służył w gorszych okresach, gdy skóra była ściągnięta i odwodniona, wystarczała mi cieniutka warstewka, ponieważ na to stosowałam BB kremy. Gdy moja cera wracała do normalnego stanu- nie używałam go, ponieważ był zbyt ciężki pod makijaż.
Moje problemy
Nie 7, nie 10 a dokładnie 9 dni później. Choć planowałam, aby był to tygodniowy wynik, moja „dokumentacja” kiepsko mi wyszła. Bez bicia przyznaje, że kiepski ze mnie fotograf, próbuję jak mogę,( czasami wielokrotnie ) aby oddać rzeczywistość i … różnie to wychodzi. Próby manipulowania światłem i „reanimacji” zdjęć dawały przekłamany efekt. Zdjęcie najbardziej zbliżone do pierwowzoru pod względem ujęcia i światła wyszło mi dopiero 9 dnia i jest to wyjaśnienie całej historii.
Mam kłopotliwą i trudną w pielęgnacji cerę…tłustą, płytko unaczynioną, wrażliwą i skłonną do szybkiego zanieczyszczania. Raz jest lepiej, raz gorzej… Sprawa jest dość złożona, naprawdę wiele by mówić, ale tutaj chciałabym się skupić stanie jaki przedstawia zdjęcie po lewej 🙂
Na zdjęciu prezentuję dwa problemy :
Po pierwsze : niedoskonałości przed miesiączką rozsiane po całej buzi z różnym natężeniem, które po zagojeniu jeszcze długo pozostawiają zaczerwienienie. Pozostawione same sobie, bez interwencji tworzą przebarwienia do których staram się nie dopuszczać.
Po drugie : zapalenie okołoustne, podrażnienie i przesuszenie- także w okolicach fałd nosowo-wargowych. Leczone miejscowo antybiotykiem, wzmaga się również gdy często chodzę na basen, albo zadziała inny czynnik o potencjale drażniącym…oraz w sytuacjach stresowych.
Obie niedogodności zamieszczone są na lewym zdjęciu i jest to jednocześnie stan wyjściowy tej krótkiej kutracji :
Efekty po 9 dniach
Krem stosowałam dwa razy dziennie- rano i wieczorem. W porywach zdarzyło się nawet trzy razy- gdy byłam po basenie lub zrobiłam peeling kawitacyjny. Punktowo dokładałam go też kilka razy w ciągu dnia w miejsca w których chciałam przyspieszyć gojenie- zwłaszcza broda i okolice ust.
Na pierwsze efekty nie trzeba długo czekać, będą widoczne już po kilku dniach sumiennego stosowania (2-3 razy dziennie). Zwłaszcza jeżeli cera jest zaczerwieniona, ściągnięta i podrażniona. Poprawa widoczna jest z dnia na dzień, – działa naprawdę kojąco, a szorstkość i przesuszenie stopniowo ustępują.
Nie raz ratował moją buzię po basenie i szybko przywracał ją do normalności, znacznie szybciej niż inne kremy które do tej pory stosowałam. Czerwone ślady po niedoskonałościach odchodzą w niepamięć, nie pozostawiając po sobie brzydkich przebarwień- z tego powodu jest on obowiązkowy w mojej kosmetyczce- często używam go punktowo.
Na dłuższą metę :
Ponieważ nie stosuję go pierwszy raz to z doświadczenia powiem, że cierpliwych czeka miła nagroda w postaci widocznego wyrównania kolorytu. Nie tylko pod kątem przebarwień, ale również zaczerwienień, które wynikają z reaktywności skóry. Pięknie rozjaśni buzię, doda jej blasku i świeżości. Tekstura stanie się „równiejsza”, zauważalnie gładsza, a pory zwężone i bardziej zawarte. Uwaga, jest to jednak „obietnica” zakładająca co najmniej miesięczne stosowanie z jednakową częstotliwością (2-3 razy dziennie).
Nie jest to jednak krem silnie nawilżający, brak mu typowych humektantów i w pewnym momencie gdy kondycja skóry ulegnie znacznej poprawie, odczujemy potrzebę skorzystania z czegoś lżejszego co nada cerze aksamitnej gładkości.
Słowem mówiąc: krem zdecydowanie spełnia swoją rolę: regeneruje i koi skórę, skorzystają z niego nie tylko osoby z problemem trądziku w okresie leczenia, cena jest przystępna i warto go wypróbować.
To nie jest wpis sponsorowany
Spodobał Ci się wpis? Uważasz, że jest praktyczny i pomocny? Podziel się nim z innymi, będzie to dla mnie duże uznanie !
Kaja
dziękuję Ci za tę recenzję. Postanowiłam przeprosić się z tym krememi wrócić do niego, bo już kiedyś go stosowałam – podczas kuracji trądziku i spisywał się cudownie. Potem miałam długi epizod z testowaniem różnych „naturalnych” kosmetyków które tylko mnie zapchały. Wracam do korzeni i do SVR! 🙂 a pochwalisz się skąd go zamawiasz?
Cześć Patrycja!
Ciesze się, że recencja Ci się podobała 🙂
Mam dokładnie to samo- ilekroć kombinuje z nowymi kosmetykami i okazuja się niewypałami, to z pocałowaniem dłoni wracam do niego:-))
Zamawiam zamiennie z : Apteka Amica, Apteka Mellisa (online). Raz w jednej jest taniej raz w drugiej, bywają po 35 zł ale też po 43 zł. Oczywiście poluje też w aptekach stacjonarnych- jakoś cyklicznie w aptekach Medicover (łączone z placówką) są na marki kosmetyczne 20- 30% rabatu.
Z kosmetyków naturalnych to rozumiem kremy używałaś? Ja jestem zdania, że wszystko trzeba próbować- jednym sie sprawdza innym nie. Boom na kosmetyki naturalne trwa już dobrych pare lat.
Dzięki!
Kupowałam kremy Vianka oraz Aloesowe (notabene to ta sama firma…).