Stres i techniki relaksacyjne – relacja z warsztatów w ramach akcji PSOlife. Żyje z łuszczycą.
Są takie miejsca w sieci, które warto obserwować, a tym bardziej podzielić się nimi z innymi. Jednym z nich bez wątpienia jest profil wydawnictwa Dermatologia i Kosmetologia Praktyczna, który śledzę już od dłuższego czasu i Was również do tego zachęcam. To właśnie od nich dowiedziałam się o spotkaniu poświęconym technikom relaksacyjnym, organizowanym w ramach projektu PSOlife. Żyję z łuszczycą.
Gorąco zachęcam do zapoznania się ze szczegółami wszystkich zainteresowanych: nie tylko osoby chorujące, ale także członków ich rodzin, znajomych, a już zwłaszcza kosmetologów i kosmetyczki.
W ramach inicjatywy będą prowadzone darmowe webinaria edukacyjne przez wybitnych ekspertów różnych specjalizacji medycznych, które będą dotyczyć łuszczycy i chorób współtowarzyszących. Jeżeli stawiacie na rozwój i kształcenie tutaj macie na wyciągnięcie ręki solidną porcję wiedzy na najwyższym poziomie -> KLIK
Seminaria możecie oglądać na żywo i wówczas jest możliwość zadawania pytań. Jeżeli nie będziecie mieć możliwości oglądania w czasie rzeczywistym nic straconego, ponieważ webinaria udostępnione będą na stronie.
Warsztaty z technik relaksacyjnych, które odbyły się w Warszawie będą też organizowane w innych miastach na terenie całej Polski. Szczegóły tutaj i tutaj
Dlaczego poszłam ?
Sama nie zmagam się z łuszczycą i w moim najbliższym otoczeniu również nie ma osób, które dotyka ten problem. Na dzień przed warsztatami, do późnych godzin wieczornych nie opuszczały mnie wątpliwości czy faktycznie powinnam iść, skoro spotkanie było jasno „zaadresowane”. Ostatecznie odważyłam się, a skłoniły mnie do tego dwie rzeczy:
Po pierwsze – ciekawość
Na temat łuszczycy wiedziałam podstawowe rzeczy, które wyczytałam wcześniej w książkach lub artykułach. Moją uwagę szczególnie zwracały spostrzeżenia dot. psychologicznych aspektów tego schorzenia. Objawy depresyjne, uczucie odosobnienia i stygmatyzacji – to chyba najczęstsze, które spotykałam.
Idąc na warsztaty chciałam dowiedzieć się więcej na temat codzienności osób chorujących, usłyszeć ich historie, doświadczenia związane z chorobą i tym jak sobie z nią radzą, szczególnie, że całkiem przypadkiem kilka tygodni wcześniej zaczęłam obserwować profil pewnej dziewczyny, która subtelnie zdradza swoją chorobę w pięknym i wymownym niku: pani_luska.
Pamiętam, że byłam pod bardzo dużym wrażeniem jej pozytywnego podejścia do choroby i tego, że ma w sobie wolę i siłę, aby stawiać czoła wszelkim przeciwnościom jakie są z nią związane.
Wiedziałam, że pojawi się na spotkaniu i choć o moim istnieniu nie wiedziała, bardzo chciałam ją poznać i przekazać swoje uznanie dla jej działalności, którą uważam za wartościową i bardzo potrzebną. Dodaje wiary osobom chorym na łuszczycę, ale to co robi ma też wymiar edukacyjny dla innych osób.
Po drugie – doświadczenia własne
Techniki relaksacyjne są mi znane z książek, nagrań i terapii. Praktykowałam je samodzielnie z różną częstotliwością. Nigdy jednak nie miałam okazji przećwiczyć ich pod okiem specjalisty, ani tym bardziej w większej grupie osób, porozmawiać o swoich odczuciach i wysłuchać innych. Byłam ciekawa jak to będzie wyglądać, biorąc pod uwagę inne niż do tej pory okoliczności.
Zmagam się z łojotokowym zapaleniem skóry głowy, którego przebieg nie jest ostry, a po konsultacji z dermatologiem jedynym wskazaniem były produkty z pirytionianem cynku, specjalistyczne szampony i emulsje. Do pełnej kontroli potrzeba mi jedynie właściwej, regularnej pielęgnacji, aby na skórze nie było żadnych łusek, a świąd nie był dokuczliwy.
Innym problemem goszczącym tym razem na ustach (bardzo często zresztą) jest nawrotowa opryszczka wargowa, której poświęciłam całą serię wpisów.
Czytaj więcej: Problem z opryszczką wargową.
Mimo tego, że są to dwa zupełnie odmienne schorzenia to wspólnym mianownikiem dla nich jest stres, który przyczynia się do zaostrzenia objawów.
W okresach silnego napięcia lub przed ważnymi wydarzeniami obserwuję pojawienie się opryszczki, która „niekontrolowana” potrafi roznieść się na pół twarzy. Moja sumienna pielęgnacja skóry głowy też idzie w łeb, ponieważ łojotok wzmaga się jak za dotknięciem różdżki i mam nieodpartą chęć drapania głowy…
Sobota godz. 11:00
Na spotkanie przyszyły osoby w różnym wieku i jak się okazało, część z nich znała się już dzięki fundacji. Łącznie było nas nieco ponad 30 osób. Od początku dało się wyczuć kameralną i życzliwą atmosferę, która pozwoliła się otworzyć wielu osobom i poczuć swobodnie. Jeszcze nim na dobre zaczęliśmy, każdy w kilku słowach opowiedział o sobie i o tym, co skłoniło go do przyjścia na spotkanie.
Warsztaty trwały łącznie 5 godzin i podzielone były na część teoretyczną i praktyczną. Powiem szczerze, że zupełnie nie odczułam upływającego czasu i miałam wrażenie, że wszystko trwało znacznie krócej. Już teraz zdradzę, że same techniki relaksacyjne trwały stosunkowo krótko, ok. 30-40 minut. Większą uwagę poświęcono analizie stresujących bądź przykrych doświadczeń i emocji jakie są związane z łuszczycą.
Jak się dokładnie czujesz?
Jeden z przykładów, nad którym pracowaliśmy, szczególnie zapadł mi w pamięć. Brzmiał tak:
„Wstajesz rano i w lustrze widzisz trzy nowe plamki. Jak się z tym czujesz ?”
Krótko i dobitnie. Sytuacja, która nie pozostawia wiele do myślenia. Z sali szybko padły odpowiedzi: martwię się, przygnębia mnie to.
Jak się okazuje tak ogólne sformułowania są dobre do zakomunikowania swojego stanu komuś w rozmowie, aby powiedzieć, że jest nam ciężko. I choć przyjacielska rozmowa daje wsparcie i otuchę to chcąc sobie faktycznie pomóc i dotrzeć do źródła stresu (które nie jest jednakowe dla nas wszystkich) należy zadawać sobie szczegółowe pytania.
Należy rozkładać problem na czynniki pierwsze, logicznie analizować myśli o silnym ładunku emocjonalnym, które płyną od nas w sposób automatyczny. Te myśli, które czujesz, że Cię przytłaczają, które mogą efektywnie i powoli pogarszać Twój nastrój. Pytania pomocnicze, które można sobie zadać, aby zlokalizować faktyczne źródło swojego napięcia to np.
- Jakie faktycznie towarzyszą mi emocje?
- Co dokładnie mnie martwi?
- Czego dokładnie się boję?
- Co daje mi to, że się martwię?
Pytania pozwolą zatrzymać spiralę stresu, zniekształcony i katastroficzny obraz sytuacji wyda Ci się bardziej klarowny i będziesz widział swoje położenie. Czasami już ten etap wystarczy, aby odczuć doraźną ulgę i odzyskać względną stabilność.
To również dobry moment, aby zastosować technikę relaksacyjną, która zredukuje powstałe napięcie. Mogą to być ćwiczenia oddechowe, które pozwolą się wyciszyć, przywrócić równowagę na poziomie fizjologicznym i zebrać dalsze myśli. Idąc o krok dalej, gdy uchwycisz palącą myśli można zastanowić się nad dalszym rozwojem sytuacji zadając sobie pytania:
- Czy jest konkretna przyczyna dla tej sytuacji?
- Czy mam na nią jakiś wpływ?
- Czy mogę zrobić coś, aby sobie pomóc?
- Czy jest coś lub ktoś to może mi pomóc?
- Jak sobie radziłem lub co mi pomagało gdy taka sytuacja już się zdarzała?
Jest to bardzo duże uproszczenie, ale mam nadzieję, że ogólny zamysł właściwie przekazałam. Myślę, że warto sobie to poćwiczyć z kartką papieru przy najbliższej okazji. Widząc własne zapiski przed sobą porządkujemy też natłok myśli.
Ta „dysproporcja” pomiędzy częścią dyskusyjną a czasem ćwiczeń relaksacyjnych dla niektórych mogła być rozczarowaniem, co jestem w stanie zrozumieć. Jednak osobiście uważam, że tych kilka godzin, poświęconych na analizę emocji, myśli i negatywną „mowę wewnętrzną” w sytuacjach stresowych to jedynie dotknięcie (albo liźnięcie) tematu
Fizyczną niemożliwością jest przekazanie i przećwiczenie wszystkiego w tak krótkim czasie, szczególnie, że każdy ma inny bagaż doświadczeń. Choć umiejętność efektywnego zrelaksowania ciała i umysłu jest bardzo ważna, to pierwsze kroki trzeba poczynić w „wyłapywaniu” tego co nas stresuje.
Dogłębna analiza emocji i pierwszych myśli jakie „wypływają” w trakcie stresowych sytuacji zwiększa samoświadomość, pozwala na redukcję nieprzyjemnych emocji i szukanie rozwiązań dla siebie. To na tym etapie w połączeniu z ćwiczeniami relaksacyjnymi w pewnym sensie następuje „gaszenie pożaru”, a stresujące wydarzenie nie osiąga maksymalnych rozmiarów.
Relaks i relaksacja podobne tylko z nazwy
Relaksacja nie jest tym samym co odpoczynek przy książce, ciepła kąpiel, czy mile spędzony czas z przyjaciółmi, choć niewątpliwie są to chwile kojące, przyjemne i bardzo potrzebne!
Głęboka relaksacja, tak samo jak stres, również wywołuje zmiany fizjologiczne i ogólnoustrojowe, a ich pozytywne działanie jest naukowo udowodnione. Co więcej, polecana jest jako stały element o działaniu profilaktycznym w licznych schorzeniach o podłożu psychodermatologicznym. Sami zobaczcie:
Oczywiście najlepsze efekty przynosi regularna i długotrwała praktyka… co leży w naszych rękach 🙂 Na początek wystarczy dosłownie kilkanaście minut dziennie. Jakie są efekty głębokiej relaksacji?
- praca serca i oddech zostaje spowolniony
- spada ciśnienie krwi i zużycie tlenu
- zmniejsza się napięcie mięśni szkieletowych
- „wycisza się” analityczne myślenie
- częstotliwość fal mózgowych zmienia się na fale alfa, charakterystyczne dla stanu odprężenia, odpoczynku, twórczości i koncentracji.
Proszę wyciągnąć maty i zgasić światło…
Chyba wszyscy czekaliśmy na ten moment 🙂
Światło zostało zgaszone, wszyscy ułożyliśmy się w wygodnych pozycjach (najczęściej leżącej) i podążaliśmy za miękkim, kojącym kobiecym głosem, który rozbrzmiewał w całej sali. Zaczęliśmy od ćwiczeń oddechowych, potem wizualizacji i skończyliśmy na progresywnej relaksacji mięśni.
Kolejność oczywiście nie była przypadkowa.
Przez pierwsze 8 minut ( które wydawały mi się bardzo długie) uspokajaliśmy i wyciszaliśmy tempo oddechu. Już wtedy moje myśli oddalały się, a uwaga była skupiona na doznaniach płynących z ciała. „Czułam i widziałam” przepływające przez płuca powietrze i unoszący się na wdechu brzuch, który po chwili powoli opadał przy wydechu. Jest to najprostsza i „najporęczniejsza” metoda do zastosowania w każdej sytuacji. Koncentracja na 5-10 długich i głębokich oddechach pozwoli oczyścić umysł.
♦ Technika wizualizacji polegała na wyobrażaniu sobie przyjemnej, spokojnej sceny. Wydobywający się z głośników głos prowadził nas po własnym umyśle. Prosił o wyobrażanie sobie miejsc, kolorów, przedmiotów, odwoływał się przy tym do wszystkich zmysłów: wzroku, słuchu, dotyku, zapachu.
Łatwo było przywołać, a momentami poczuć smak lub zapach. W mojej głowie powstawało piękne, jasne i przytulne miejsce, w którym pachniało kwiatami. Poczułam się tam dobrze i bezpiecznie. Nie znałam tej techniki i obecnie jest moją ulubioną. Dobrze zapamiętałam i utrwaliłam to uczucie. Przywołuję je w momencie, gdy czuję się niepewnie.
♦ Trening relaksacji mięśni – jedna z najczęściej powtarzanych przeze mnie relaksacji, której efekty odczułam najszybciej. Polega na napinaniu i rozluźnianiu poszczególnych grup mięśni, zaczynając od głowy, a kończąc na czubkach palców u nóg. Ćwiczenie dobrze absorbuje uwagę i jest pomocne dla osób, które dopiero zaczynają i mają problem z uspokojeniem się i charakterystyczną gonitwą myśli, która występuje na początku.
Gdzie szukać ćwiczeń relaksacyjnych ?
Jeżeli chcielibyście w zaciszu domowym spróbować relaksacji, polecam na początek ściągnąć kilka darmowych utworów z www.relaksacja.pl. O tutaj – blisko 30 minutowy utwór prowadzony przez psychiatrę i psychoterapeutę dr. Pawła Holasa o charakterystycznym lektorskim, przyjemnym głosie 🙂 Dużo pomocnych książek wraz z płytami CD oferuje wydawnictwo samosedno. Oczywiście nagrania znajdziecie również na youtube.
Na koniec
Usłyszałam wiele interesujących i przejmujących historii, które zapadły mi w pamięć i zmusiły do refleksji… Całe spotkanie było dla mnie pouczającym, wartościowym i na swój sposób osobistym doświadczeniem. Poznałam przesympatyczne osoby, w tym Panią Łuskę, i wyszłam bardzo pozytywnie „naładowana” 🙂 Akcję oceniam jako strzał w dziesiątkę, ponieważ wspiera osoby chore i zwiększa świadomość społeczeństwa nt. łuszczycy i chorób współtowarzyszących.
To nie jest wpis sponsorowany
Spodobał Ci się wpis? Uważasz, że jest praktyczny i pomocny? Podziel się nim z innymi, będzie to dla mnie duże uznanie !
Kaja
Źródła:
www.luszczyca.edu.pl
„Trądzik różowaty- metody terapii oraz ocena skuteczności zastosowania kwasu azelainowego i laktobionowego” Agnieszka Surgiel- Gemza, Krzysztof Gemza [stan na 22.02.2019]
Super, że do nas dołączyłaś i finalnie napisałaś o tym kilka słów! Zrozumienie tej choroby jest bardzo ważne dla łuszczyków bo przez ciągłą niewiedzę „zdrowych” wiele z nich wciąż jest zamkniętych w sobie! Jak sama zresztą słyszałaś często boją się nawet pójść do fryzjera.
Przed spotkaniem próbowałam relaksacji w domu ale teraz staram się robić to częściej i myśle, że robie to bardziej świadomie! Robię to przed snem i zasypiam jak dziecko! Chcę jeszcze zacząć od praktykowania tego rano by ze spokojnym umysłem zaczynać dzień!
Alicja, spotkanie było dla mnie wyjątkowym doświadczeniem i bardzo ciesze się, że mimo wątpliwości po prostu poszłam.
Jeżeli zasypiasz jak dziecko przed senem to wiedz, że świetnie Ci idzie 🙂 Trzymam kciuki za Ciebie ! Nie mogę powiedzieć, ze codziennie- ale od dnia warsztatów częściej praktykuje relaksacje.Docelowo chciałabym, aby było to stały element w ciągu dnia, mam nadzieje, że z czasem mi się to uda 🙂
Jako wiecznie drapiący się atopik zdecydowanie muszę spróbować!
Mam nadzieje,ze szybko odczujesz pozytywne efekty,a ćwiczenia wejdą Ci w krew. Powodzenia ! 🙂
Trochę zazdroszczę udziału w warsztatach. Musiało być bardzo ciekawie. Łuszczyca mnie nie dotyczy, ale podobnie jak w Twoim przypadku kierowałbym się ciekawością i chęcią zrozumienia problemu… Z drugiej strony techniki relaksacyjne mogą przydać się każdemu…
Warsztaty z medytacji,technik relaksacyjnych często odbywają się w Warszawie. Wiele poradni psychologicznych (w ramach promocji)czy nawet Instytut Psychiatrii i Neurologii ma cykl spotkań edukacyjnych związanych ze zdrowiem psychicznym.
Śledze trochę temat, dam Ci znać jak coś się pojawi 🙂