Recenzja kremu SVR Sebiaclear Active
W tym wpisie :
- Dla kogo?
- Działanie wg. producenta
- Skład i składniki aktywne
- Jak cena?
- Pierwsze wrażenia i…problem ze śladami
- Jak uniknąć śladów?
- Moja ocena i uwagi końcowe
- Podsumowanie
Dla kogo ?
Krem polecany jest uzupełniająco w przypadku już trwających kuracji dermatologicznych, a także do podtrzymywania efektów leczenia. Może być stosowany również samodzielnie do pielęgnacji skóry tłustej i trądzikowej także wrażliwej.
Działanie wg. producenta:
Odblokowuje pory, reguluje wydzielanie sebum, ogranicza powstawanie śladów i blizn po zmianach trądzikowych, redukuje stany zapalne i ogranicza namnażanie bakterii. Dodatkowo „doskonała baza pod makijaż”- z czym mogę zgodzić się połowicznie, ale o tym dalej.
Skład i składniki aktywne: 14% Glukonolakton, 4% witamina B3 (niacyniamid), kwas salicylowy, dodatkowo składnik matujący.
INCI : Aqua, Gluconolactone, Cyclopentasiloxane, Propanediol, Metyl methacrylatre crosspolymer, Niacyniamide, Sodium Hydroxide, Ammonium acryloyldimethyltaurate/vp copolymer, hydroxyethyl acrylate sodium acryloyldimethyl taurate copolymer, Salicylic acid, Saccharide isomerate, Citric acid, Dimethicolon, Glyceryl stearate, Peg-100 stearate, Polysorbat 60, Sodium citrate, Sorbitan isostearate, Parfum
Jaka cena ?
Bardzo przyzwoita w porównaniu do innych dostępnych dermokosmetyków. Pokuszę się nawet o stwierdzenie, że aż zaskakująca 🙂 W stacjonarnych aptekach jeżeli jest założona lokalna promocja możemy go kupić nawet za 35 zł. W internetowych, cena jest podobna i wychodzi do 40 zł już z przesyłką. Najczęściej zamawiałam jednak online, bo dostępne były zestawy z innymi pełnymi lub miniaturowymi produktami z tej samej serii. W ten sposób przetestowałam większość z nich i zwykle cena za dwa produkty nie wynosiła więcej niż 50 zł wliczając w to już koszt przesyłki.
Pierwsze wrażenie i …problem ze śladami
Produkt jest bardzo lekką, szybko wchłaniającą się emulsją o świeżym i delikatnym zapachu, którego nutę znajdziemy w całej serii, nawet żelu myjącym 🙂 Po całkowitym wchłonięciu, skóra staje się matowa i odczuwalnie gładsza, również optycznie można zaobserwować efekt lekkiego napięcia/ujędrnienia. Nigdy po nałożeniu nie czułam szczypania czy pieczenia, ani nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia.
Krem ma bardzo charakterystyczną cechę, którą celowo nie nazywam wadą, ale domyślam się, że niektórzy najzwyczajniej w świecie tak uznają. Zwłaszcza jeżeli jesteś osobą mało cierpliwą, która nie lubi „gimnastykować” się z kosmetykami i kombinować przy nich 🙂 O co dokładnie chodzi?
Niczego nie zaobserwujemy, jeżeli krem zostanie rozprowadzony równomiernie cieniutką warstwą, zaraz po użyciu toniku. Za pierwszym razem najpewniej nie będziemy mieć wyczucia, a lekka konsystencja i szybkie wchłanianie zachęci może nas do dokładania kolejnej warstwy. Po całkowitym wchłonięciu efekt będzie taki jak na zdjęciu niżej.
Krem nakładany na osuszoną skórę, zbyt obficie lub warstwami będzie rolował się i stworzy białe smugi, które wyglądają jak zaschnięty klej szkolny. Niestety nie zatuszujemy tego podkładem, a wręcz przeciwnie. Pigment podkreśli to jeszcze bardziej i wyglądem będzie to przypominać suche skórki. Jeżeli doszło już do takiej sytuacji, a czas nas nagli najlepiej będzie przetrzeć skórę zwilżonym płatkiem , położyć inny krem i dopiero potem podkład.
Co jest przyczyną?
Odpowiedzialny za to jest jeden ze składników tj.: metyl methacrylatre crosspolymer. Jest to usieciowany polimer krzemorganiczny, który w kosmetykach odpowiada m. in za lepkość i stabilność emulsji. Na skórze z kolei tworzy delikatną siateczkę/film, która daje efekt gładkości i napięcia. W ten sposób ma też pośrednie działanie nawilżające, bo ogranicza odparowywanie wody z naskórka. Przede wszystkim jednak w tym przypadku jest składnikiem, który ma działanie optycznie korygujące i dzięki niemu skóra ma matowe wykończenie. Mikrosfery polimerowe dobrze rozpraszają światło, wypełniają nierówności skóry-wygładzają, matują i pochłaniają nadmiar sebum, mogą też bielić lub pozostawiać lekką poświatę.
Jak uniknąć śladów ?
Próbowałam nakładać go bardzo cienką warstwą, aby uniknąć tego efekt, ale nie zawsze okazywało się to skuteczne. Metodami prób i błędów ustaliłam dwie sprawdzone wersje aplikowania kremu 🙂 Pierwszym z nich jest szybkie rozsmarowanie kremu na jeszcze mokrej buzi po toniku lub hydrolacie. To była wersja którą stosowałam najczęściej, bo była najszybsza i wystarczająca. Drugim sposobem, jest dokładne wymieszanie w zagłębieniu dłoni kremu razem z innym produktem o wodnistej/ żelowej konsystencji np. żelem aloesowym lub hialuronowym. Zwykle robię to w proporcji 3:1 / 2:1 wtedy powstaje lejący, mleczny roztwór, który gładko „sunie” po skórze.
Skóra będzie lepka w dotyku dłużej niż zwykle, ale po wchłonięciu będzie pięknie nawilżona i napięta. Wchłanianie możemy przyspieszyć wykonując delikatny masaż zwłaszcza, że mieszanka daje świetny poślizg .
Dopiero w takiej kombinacji uważam, że produkt staje się świetną bazą pod makijaż o czym wspomina producent 🙂
Moja ocena i uwagi końcowe
Przyznam się szczerze, że uśmiechnęłam się pod nosem jak na stronie SVR przeczytałam:
„(…) aktywny krem redukujący uciążliwe niedoskonałości skóry o skuteczności porównywalnej do leczenia dermatologicznego”
Wyjątkowo zapadło mi to w pamięć, bo pomyślałam że to bardzo odważnie pisać w taki sposób o kosmetyku. Jednak dopuszczałam do siebie myśl, że coś może być na rzeczy, a 14% stężenie glukonolaktonu nie jest przypadkowe i mogły być podejmowane jakieś próby w tym kierunku.
Zaczęłam szukać i trafiłam na badania w których porównano leczenie trądziku z zastosowaniem 14% glukonolaktonu do 5% nadtlenku benzoilu. Okazało się, że skuteczność glukonolaktonu jest na podobnym poziomie do nadtlenku (chociaż lepiej sobie radził ze stanami zapalnymi). Glukonolakton okazał się też znacznie lepiej tolerowany i nie wywoływał tak silnego przesuszenia naskórka w przeciwieństwie do nadtlenku benzoilu. O szerokim zastosowaniu glukonolaktonu i efektach jego używania (także w przypadku trądziku na postawie tego samego badania) pisałam obszernie tutaj.
Czytaj więcej: Glukonolakton- kwas wszechstronny i łagodny w działaniu.
Badania przeczytałam już gdy byłam w trakcie stosowania i samej nie przyszło mi do głowy, aby robić zdjęcia przed i po. Nie rozpatrywałam go w kategoriach typowego produktu z kwasem o działaniu leczniczym jak np. Acne-Derm
Czytaj więcej: Moja kuracja 3,5 miesieczna kuracja kwasem azelainowym (Acne-Derm/ Skinoren)
Byłam nim szczególnie zainteresowana, bo miał oszałamiające jak na kosmetyk stężenie glukonolaktonu i wit. B3, które są bardzo cennymi składnikami dla skóry problematycznej. Nie tylko dlatego z uwagi na to, że korzystnie działają na zmiany trądzikowe, ale są jednocześnie bardzo silnymi antyoksydantami. Po etapie toników DIY z kw. laktobionowym i glukonolaktonem uznałam, że miło będzie mieć gotowy produkt z PHA w postaci kremu.
Straciłam rachubę czasu, ale myślę, że stosuje go łącznie 3 miesiące i dopiero niedawno zaczęłam 2 opakowanie. Używałam go z różną częstotliwością w różnych kombinacjach i na zmianę z innymi produktami, ale najczęściej z kremem nawilżająco-naprawczym z tej samej serii- Sebiaclear Hydra. Krem w mojej ocenie jest naprawdę znakomity, dlatego poświęciłam mu osobny post wraz z efektami przed i po 9 dniach stosowania.
Czytaj więcej: Naprawczo-kojący krem dla cery przesuszonej skóry trądzikowej. SVR Sebiaclear Hydra.
Najlepsze efekty i najszybsze zauważyłam przy stosowaniu go 2 razy dziennie przez okres kilku tygodni. To akurat kwestia osobnicza i zależy od naszego wyjściowego stanu skóry- jednak skrupulatne stosowanie przyniesie poprawę w dość szybkim czasie. Już po kilku dniach widoczne jest zwężenie i oczyszczenie porów.
W czasie będzie można zaobserwować rozjaśnienie śladów po niedoskonałościach , przebarwieniach i ogólne wyrównanie kolorytu. Jeżeli zależy nam na przyspieszeniu tego procesu możemy punktowo również stosować kwas azelainowy. Oba kwasy redukują przebarwienia i działają synergistycznie, mimo odmiennego mechanizmu działania.
Nawet przy długotrwałym stosowaniu 2 razy dziennie, nie pojawiło się żadne podrażnienie czy przesuszenie. Nie zaobserwowałam wysypu, które towarzyszy przy kwasach.
Podsumowanie
Bardzo dobrze radzi sobie ze stanami zapalnymi- już w kilka godzin po zastosowaniu miejsce nie jest tak zaognione, a po kilku dniach elegancko je przygasza i minimalizuje. W przypadku śladów po zagojonych już zmianach nie dochodzi do powstawania przebarwień pozapalnych.
Ilość zaskórników zdecydowanie się zmniejszyła co też jest zasługą kwasu salicylowego, pory delikatnie się zwężyły i skóra mniej się przetłuszcza. Jest gładsza w dotyku i miękksza. Koloryt jest wyrównany, przebarwienia które miałam zostały rozjaśnione i skóra zyskała delikatnego blasku.
Na zdjęciu stan zapalny w okolicach szyi. Przed i dzień po zastosowaniu kremu.
To nie jest typowy pielęgnujący krem do codziennego stosowania. Słowo „Active” , które widnieje na opakowaniu, jest tutaj całkowicie zasadne i na miejscu. Działanie przeciwtrądzikowe glukonolaktonu opiera się tak jak w przypadku kwasów owocowych na zmniejszeniu spójności pomiędzy korneocytami , zapobiegając rogowaceniu i czopowaniu ujść gruczołów łojowych. Ponadto jest przeciwzapalny i przyspiesza odnowę komórkową.
Dodatkowo formuła kremu jest bardzo lekka za sprawą suchych emolientów, które na dłuższą metę będą niewystarczające i może dojść do przesuszenia naskórka, gdy postanowimy polegać tylko na nim. Jeżeli mamy w planie jego częste stosowanie musimy zmodyfikować pielęgnacje, tak aby utrzymywać równowagę i zapewnić sobie dodatkowe nawilżenie i okluzję. Tutaj musimy sami wyczuć jaki układ będzie najlepszy, ja stosowałam częściej kremowe spłukiwane maski, mieszałam go z innym kremem, albo dodawałam kropelkę oleju np. tamanu, wiesiołka.
Ponad wszelkie niedogodności w jego stosowaniu, zwłaszcza na początku gdy brak nam techniki to jest on godny polecenia i wypróbowania! Przede wszystkim ze względu na swoją skuteczność, niebywałą wydajność, łagodność, cenę i możliwość stosowania go w różnych kombinacjach i dopasowywania go do własnych potrzeb.
Dla mnie to produkt specjalny, mający duży potencjał i może sam w sobie stanowić dobra krótkookresową kurację, która wyprowadzi na prostą naszą skórę.
To nie jest wpis sponsorowany
Spodobał Ci się wpis? Uważasz, że jest praktyczny i pomocny? Podziel się nim z innymi, będzie to dla mnie duże uznanie !
Kaja
Z tego co czytam to krem idealny dla mnie. Z chęcią go kiedyś wypróbuję, ponieważ mam bardzo problematyczną cerę 🙂
Zachęcam 🙂 W tej cenie to nawet jeżeli okaże sie dla Ciebie niewypałem, nie będzie to taka bolesna strata 😉
Uwielbiam kosmetyki SVR (szczególnie krem i filtr z serii Sebiaclear), ale z Active przez tę jego konsystencję coś nie mogę się polubić. Nie wiem z czym mam go mieszać (moja skóra nie lubi się z aloesem i żelem hialuronowym na tyle, żeby stosować je codziennie) żeby nie był… taki. Poza tym czy rozcieńczanie go nie wpływa na jego skuteczność? Glukonolakton potrzebuje chyba dość niskiego ph aby działać skutecznie :c
O rany już miałam ten krem wyrzucić, bo te suche wiórki po aplikacji doprowadzały mnie do szału. Będę próbować mieszać go z kremem, bo moja skóra lubi produkować serum i niestety utrzymanie makijażu na tłustej/mieszanej cerze to koszmar.
Jeżeli Twoim problelem jest przetłuszczająca sie skóra to polecam Ci w ciągu dnia używać Mat+ Pores SVR (zielona seria sebiaclear) . Dobry krem pielęgnujący tłustą/trądzikową skórę i ładnie koryguje błyszczenie 🙂 Z tej samej serii bardzo komfortowy i także matujący jest krem przeciwsłoneczny SPF 50. Z najtańszych opcji – Ziaja Nuno krem antybakteryjny (do 15 zł)
Dziękuję, muszę chyba teraz nacieszyć się tym kremem, ale na pewno zaopatrzę się. Mam jeszcze jedno pytanie związane z innym kosmetykiem, może będziesz w stanie mi pomóc. Chodzi mi o krem/żel z biodermy sebium serum, z aplikacją tego też mam kłopot, choć nie ukrywam, że z efektów jestem mocno zadowolona. Sama nazwa mówi, że jest to serum i powinno iść pod krem, tak też stosuję, ale męczę się, bo ten żel klei mi się do twarzy.
Czesc 😉 Nie stosowałam tego produktu. Dlatego mogę Ci powiedzieć jedynie na „czuja”. W składzie widziałam, ze jest m. in manitol, xylitol i oligosacharydy – które bardzo dobrze wiążą wodę i tworzą delikatny film na skórze, stąd odczuwasz lepkośc. Spróbuj nakładać serum na czystą osuszoną skórę bez toniku lub mieszaj z innym produktem o kremowej konsystencji. Z natury ten produkt jest hydrofilny i możliwe, że „podchodzenie” go na różne sposoby przyniesie słaby skutek- tak więc nie zostaje nic innego jak próby lub akceptacja tej niedogodności 🙂 Daj znać potem czy coś zdziałałaś 🙂
Recenzja w sedno! Również używam tego kremu, od kilku miesięcy i jestem bardzo zadowolona.
Skóra jest oczyszczona, powstaje mniej zmian zapalnych oraz zaskórników.
Tak naprawdę po żadnej kuracji antybiotykowej czy po dużo droższych kremach nie uzyskałam takiego efektu. Skoro tak jak mi sprawdził Ci się krem Active, przetestuj również serum do twarzy z tej samej serii. Jest to duet idealny. Pozdrawiam Martyna , wielka fanka SVR 🙂
Cześć 🙂
Serum Active stosowałam i jest znakomite! Skutecznie redukuje zmiany trądzikowe, nie jest „zbyt agresywne” i działa nawilżająco- cudeńko.
Muszę Ci powiedzieć, ze po bardzo wnikliwym prześledzeniu jego składu, poza glukonolaktonem innym wartym uwagi skłądnikiem jest Ekstrakt z kopru morskiego. Wg. INCI znajdziemy go pod nazwą: CRITHMUM MIRITIUM EXTRACT. Składnik określany jest jako „retinoidlike” ze względu na podobieństwo w efektach, oraz odziaływanie na te same receptory komórkowe co retinody. Odznacza się porównywalnym działaniem, jednak pozbawiony jest negatywnych skutków w postaci podrażnienia skóry, nie wykazuje również działania fototoksycznego i fotoalergicznego.
Podobnie jak Ty, jestem ogromną fanką SVR 🙂
Dziękuję za recenzję! Jakiś czas temu na mojej skórze pojawiło się sporo niedoskonałości i zaczełam szukać produktu, który skutecznie pomoże mi uporać się z tym problemem. Trafiłam na Twojego bloga i jak zobaczyłam zdjęcia przed i po zastosowaniu – wiedziałam, że musze go mieć! Zamówiłam sobie zestaw z mini żelem myjącym z tej samej serii i nie zawiodłam się ani trochę. Niałaś racje podkreślając słowo „active” – skutecznie złagodził wszystkie stany zapalne i moja skóra w końcu zaczeła wracać do normy. Żel z tej serii to mój drugi ulubieniec, zdziwiło mnie gdy w końcu żel oczyszczający do cery problematycznej mnie nie wysuszył ani nie spowodował ściągnięcia. Super oczyszcza i przygotowuje skórę przed przyjęciem kremu. To mój duet idealny, ciesze się że tu trafiłam! Pozdrawiam 🙂
Cześć Nattka!
Dziekuje za miłe słowa!
Pod postem już rozmawiałam z inną osobą i jeżeli tak dobrze sprawdza Ci sie seria Sebiaclear koniecznie wypróbuj ich serum z glukonolaktonem!
Pamiętaj, aby obserwować skórę podczas stosowania kwasów i zachować balans, odpowiednio nawilżać i zapewniać równoważącą okluzję- nie tylko złuszczać:-) Uważam, że kwasy naprawdę potrafią dawać dobre rezultaty, ale trzeba zachować umiar!
Sebiaclear Active również dla mnie okazał się strzałem w 10! Krem ratuje mnie przed przykrymi „gośćmi”, którzy chcą nawiedzić moją skórę. Dzięki Sebiaclear Active moja skóra jest gładka i jednolita. Super!