Czym są aktywatory do maseczek i czy naprawdę działają?
W tym wpisie :
- Czym właściwie jest aktywator do maseczek?
- Trzy rzeczy które robi aktywator
- Co z tym efektem wzmacniającym działanie maseczek?
- Aktywatory, które kupisz w drogerii
- Podsumowując
Choć słowo „aktywator” brzmi dość obiecująco i wydawać by się mogło, że czyni cuda, to najprawdopodobniej po ściągnięciu maski wcale zauważysz spektakularnych efektów. Będę jeszcze bardziej pesymistyczna i powiem więcej: nie zauważysz ich prawie na pewno. Czy w takim razie jest to oszustwo ?
Czym właściwie jest aktywator ?
Aktywatorów używa się do plastycznych masek algowych, nasączania suchych płatów kolagenowych, maseczek glinkowych, ale też pod klasyczne maski kremowe. W niektórych zabiegach gabinetowych jest niezbędny do wykonania całej procedury- to wszystko zależy od producenta i protokołu zabiegowego. Aktywatory do masek są produktami o wodnej formule, bogatymi w składniki które są:
- dobrze rozpuszczalne w wodzie
- higroskopijne
- mają działanie nawilżające i łagodzące
- niektóre są jednocześnie składnikami aktywnymi i promotorami przejścia
Przykładowe związki jakie znajdą się w takim aktywatorze to np.:
gliceryna, glikol propylenowy, pantenol, sorbitol, mocznik i jego pochodne, hydrolizaty białkowe- kolagenu, jedwabiu, pszenicy, kwas hialuronowy, składniki NMF, ekstrakty roślinne np. ekstrakt z aloesu, ekstrakty z alg, α-hydroksykwasy (AHA) oraz delikatniejsze polihydroksykwasy (PHA).
Co robi taki aktywator?
W uproszczeniu ma dwie podstawowe funkcje:
- poprawia komfort użytkowania i wyrabiania masek
- zwiększa wchłanialność składników aktywnych pochodzących z samego aktywatora i oczywiście maseczki, która zastosujemy
Funkcja trzecia- dość naciągana i idąca bardziej w kierunku wyobrażeń i doznań- „uszlachetnia” rytuał pielęgnacyjny np. w domowych warunkach. Chociaż to wystarczające wyjaśnienie, które znajdziesz już na opakowaniu takiego kosmetyku to moim zdaniem warto jednak pochylić się nad sprawą.
Po pierwsze i najważniejsze: Niektóre składniki takiego aktywatora poza tym, że działają np. nawilżająco są jednocześnie promotorami przenikania
W zasadzie na tym polega cała „moc” aktywatora, bez tych związków byłby czymś na wzór nawilżającego toniku lub „bogatego” płynu do łączenia z maskami. Promotory przenikania jak sama nazwa mówi, pozwalają zwiększyć penetrację składników aktywnych w głębsze warstwy naskórka zwłaszcza tym składnikom, które „z natury” nie mają możliwości tego osiągnąć z powodu swojego ładunku i/lub za dużego rozmiaru, aby pokonać warstwę rogową.
Przykładowymi promotorami są m.in : kwasy organiczne, sorbitol, mocznik, gliceryna, glikol propylenowy, surfaktanty. Mechanizm ich działania w różny sposób zaburza zwartą strukturę warstwy rogowej i cementu międzykomórkowego. Jednak każdy prowadzi do rozluźnienia i zwiększenia przepuszczalności warstwy rogowej, której struktury są „rozpychane”, a tworzące się w niej „kanaliki” torują drogę dla innych związków. Oczywiście jest to stan tymczasowy, odwracalny i bezpieczny, po zmyciu maseczki z aktywatorem prawidłowa fizjologia zostaje przywrócona.
Po drugie: Dzięki dużej ilości humektantów, maseczka glinkowa nie zasycha tak szybko na powierzchni skóry, a to jest szczególnie pożądane. W przypadku masek algowych aktywator „wydłuża czas zastygania”, pozwala na wyrobienie maski do gładkiej konsystencji bez pośpiechu, nieznacznie zmienia się jej plastyczność i staje się łatwiej „smarowalna” na twarzy. Na pewno będzie to pomocne dla osób niewprawionych, które lubią maski algowe np. w domu, ale potrzebują więcej czasu na równomierne pokrycie całej twarzy.
Po trzecie: Konsystencja jest mniej lejąca, nabiera aksamitności, a skóra staje się gładsza w dotyku. Najbardziej jest to odczuwalne w przypadku glinek i proszkowanych glonów (np. spirulina, chlorella) czy np. młodego jęczmienia. Masa staje się gładka, lepiej rozprowadza się po twarzy i nie spływa w niekontrolowany sposób.
Co z tym efektem wzmacniającym działanie maseczek?
Tak jak na samym początku już zdradziłam- najpewniej po zastosowaniu aktywatora, po zmyciu maseczki nie zauważysz żadnych efektów. Jeżeli chodzi o „aktywację” i wzmacnianie działania maseczek są to procesy na poziomie komórkowym i czysto związana z oddziaływaniami chemicznymi niektórych związków na struktury naskórka.
Z oczywistych przyczyn nie będzie Ci dane obejrzeć procesów biochemicznych jakie zachodzą, a ocena natychmiastowego efektu będzie niezadowalająca, ponieważ wszystko wymaga czasu i regularności. Jest to powód dla którego wiele osób jest rozczarowanych. Jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji jest długotrwałe używanie aktywatora i najlepiej tych samych masek- aby móc ocenić realną różnice i zaobserwować efekty naszych zabiegów.
Aktywatory, które kupisz w drogerii
Aktywatory pojawiają się w portfolio marek gabinetowych, ale możemy je spotkać również w drogeriach. Nacomi oferuje płyn do stosowania z maskami sypkimi tj: plastycznymi algowymi , glinkowymi, albo sproszkowanymi algami/ziołami. Cena tego aktywatora to ok. 15-20 zł. Niestety dane było mi z niego skorzystać ok. 2 razy, później ciężko było z jego dostępnością -przynajmniej w drogeriach w mojej okolicy. Najlepsze są do masek glinkowych- czas zasychania maski jest dłuższy nie powstaje efekt skorupy i ściągnięcia, po zmyciu maski skóra pozostaje nawilżona i gładka. Jednak wierz mi, że w domu masz praktycznie wszystko, aby pozwolić sobie na ten sam efekt.
Pisałam więcej na ten temat tutaj: Czytaj więcej: Z czym łączyć glinki, aby nie wysychały za szybko, a skóra pozostała nawilżona?
Prosty i przyjemny aktywator do zrobienia w domu z półproduktów kosmetycznych oferuje też Zrób sobie krem: https://www.zrobsobiekrem.pl/pl/n/76
Bielenda ma „spray aktywujący”, którym spryskujemy skórę przed nałożeniem maseczki (dowolnej maski). Producent poleca wcześniej przed maską i aktywatorem wykonać peeling. Oczywiście ma to sens, każdorazowe usunięcie martwego naskórka wzmocni efekt.
Sam w sobie ma bardzo przyjemny skład m.in glukonolakton, kwas laktobionowy, hydrolizowane glikozaminoglikany, woda różana, pantenol. Chociaż nie jest to jego przeznaczenie, można spróbować zastosować go jako tonik i obserwować skórę. Nie wiem jakie pH ma produkt, a jest to istotne w przypadku gdyby miał być stosowany regularnie. Zakładam, że kwasowe (tylko jak bardzo?) wówczas działałby mikrozłuszczająco, ale okolice oczu należałoby pomijać.
Podsumowując
Są to produkt bez których można się obyć. Nie ma w tym oszustwa. Niektóre składniki w aktywatorach faktycznie pozwalają na głębszą penetrację niektórych związków, ale efektów po pierwszym razie możesz nie widzieć. Nie mam opinii jak to wygląda w przypadku zabiegów gabinetowych, szczególnie gdy wykonywana była seria.
Dla zaspokojenia własnej ciekawości warto wypróbować. Jeżeli w trakcie będziesz niezadowolony i uznasz to za niewypał to nie traktuj tego w kategoriach strat. Za kilkanaście złotych odsłoniłeś przed sobą przyszłość dowiedziałeś się, że już nigdy nie kupisz niczego podobnego 🙂
To nie jest wpis sponsorowany
Spodobał Ci się wpis? Uważasz, że jest praktyczny i pomocny? Podziel się nim z innymi, będzie to dla mnie duże uznanie !
Kaja
0 Comments